Moc Efektu- pomadki AVON


Cześć! Czujecie już powiew wakacji? Ja niestety jeszcze mam przed sobą wiele pracy, aby poczuć tę wolność i beztroskę...ale chociaż pogoda nas rozpieszcza. Na lato...wakacje...testowałam ostatnio idealne kolory! Otrzymałam je do testowania w Klubie recenzentki Wizaz.pl i dziękuję za tę możliwość! Mowa o nowości AVON, czyli pomadkach Moc Efektu. Czytajcie dalej, jeśli chcecie się o nich więcej dowiedzieć...



W skład zestawu wchodzą dwie pomadki: kremowa oraz transformer. Mi trafiły te dwa kolory: sweet taffy oraz sparkle on. Obie pomadki mają wytłoczony napis "mark", co bardzo ładnie wygląda. Transformer ma biało-czarną nasadkę, dzięki czemu od razu wiadomo która pomadka to która. Jesteście ciekawi jak się sprawdzają? 


Sweet Taffy

Jest to kremowa pomadka w kolorze chłodnego fioletu. Uwielbiam takie kolory, szczególnie latem! Pomadka jest bardzo łatwa w aplikacji, niezwykle kremowa i miękka. Przyjemnie się jej używa i z łatwością można obrysować kształt ust. Z racji tego, że nie jest matowa ani zastygająca, oczywiście istnieje ryzyko rozmazania, ale nie jest to nic nowego przy tego typu pomadkach. Jest dość dobrze napigmentowana. Dodatkowo pigment trochę wpija się w nasze usta, więc nawet po zmyciu/zjedzeniu jakiś kolor na nich pozostaje. Trwałość? Do pierwszego posiłku, ale jak pisałam- pigment pozostaje na ustach. Na uwagę zasługuje też zapach pomadki, bo pachnie jak połączenie gumy balonowej z kwaśnymi żelkami. Mnie bardzo się ten zapach podoba :) 


Sparkle on

Jest to transformer, który docelowo ma być nakładany na pomadkę bazową czyli sweet taffy, jednak ja wolę jej używać solo. Kolor to bardzo wyrazisty róż z milionem złotych, brokatowych drobinek. Cudownie lśni na ustach! Ma w sobie dużo więcej pigmentu niż pomadka bazowa, bo dużo mocniej wpija się w usta, pozostawiając je mocno różowymi nawet gdy pomadka już zniknie po posiłku czy zmyciu. Pachnie jak jej poprzedniczka. 

Jeżeli nie lubicie czuć drobinek brokatu na ustach, to nie przypadnie Wam do gustu. Mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie- jest to dla mnie coś nowego po bardzo długim okresie noszenia tylko matowych, zastygających pomadek. 



Tak prezentują się swatche pomadek: 


Pomadki nałożone na siebie sprawiają, że mam poczucie, że mam tego wszystkiego na ustach za dużo...Poza tym nie widzę większej różnicy po nałożeniu brokatowej pomadki. Fiolet jest lekko rozjaśniony i widać pojedyncze drobinki, jednak więcej pomadki bazowej transferuje się na brokatową. Chyba powinno być odwrotnie, prawda? Myślę, że ten zestaw dużo lepiej by się sprawdził, gdyby pomadka bazowa była zastygająca. 


Podsumowując- stosowane osobno, jak najbardziej przypadły mi do gustu. Dawno nie używałam kremowych pomadek, więc była to dla mnie miła odskocznia. Urzekł mnie ich zapach. Poza tym te kolory są piękne...kocham fioletowe pomadki, ale ta różowa...brokat dodał jej tyle magii i wyjątkowości, że z chęcią używam jej bardzo często.

A Wy testowaliście już te pomadki? Lubicie produkty AVON? Jak się Wam sprawdzają? Przyznam, że te pomadki to był mój pierwszy od dłuższego czasu produkt AVON. Ostatnio używałam ich produktów chyba w gimnazjum...miło się zaskoczyłam! :) 

Pozdrawiam!

P.S. Wpadajcie na mój Instagram klik 



Komentarze

  1. Kolory niestety nie moje. Wolę czerwienie i róże w ciemniejszych odcieniach fuksji :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję, że tu jesteś! Jeśli prowadzisz swojego bloga- podaj link w komentarzu, chętnie do Ciebie zajrzę! :)

Popularne posty

DO GÓRY